Zakaz polowania

Prawo do lasu bez polowań

Już 7 października 2025 r. może okazać się, jak w Polsce respektowane jest prawo własności, prawo do wolności sumienia, czy przestrzegana jest Karta Praw Podstawowych UE oraz wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - wszystko to w kontekście przymusowego tolerowania polowań na prywatnym terenie. W tym dniu Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzy skargę kasacyjną wniesioną przez Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła”, dotyczącą ustanowienia obwodu łowieckiego na działce organizacji statutowo sprzeciwiającej się polowaniom na zwierzęta. W poniższym artykule przedstawimy historię walki o prawa właścicieli do decydowania o swoich nieruchomościach.

Artykuł powstał w ramach projektu dofinansowanego z grantu realizowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach projektu SPLOT WARTOŚCI. Program finansowany jest przez Unię Europejską. Wyrażone opinie i poglądy są wyłącznie poglądami autora (autorów) i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający finansowanie nie mogą ponosić za nie odpowiedzialności.

Grant realizowany ze środków Unii Europejskiej w ramach projektu SPLOT WARTOŚCI

Przedwojenne prawo łowieckie łączyło prawo do polowania z własnością gruntu. Obwody łowieckie „własne” powstawały tam, gdzie życzył sobie tego właściciel, a obwody łowieckie „wspólne” tworzono tam, gdzie nieruchomości pojedynczych właścicieli były zbyt małe, by mogli oni tworzyć obwody własne. Do dzisiaj taki właśnie model obowiązuje w wielu krajach UE. W ustroju narzuconym Polsce po II wojnie światowej, w 1952 roku dekretem Bolesława Bieruta przyjęto jednak nowe rozwiązanie. Obszar całego Państwa podzielono na „obwody łowieckie”, a ich granice wyznaczały prezydia wojewódzkich rad narodowych w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim. Zgodnie z doktryną stalinizmu, właściciele prywatnych nieruchomości nie mieli wówczas zbyt wiele do powiedzenia w jakiejkolwiek sprawie, więc w sprawie granic obwodów łowieckich również. Czasy się zmieniły, ale model łowiectwa pozostał ten sam. Gdy 13 października 1995 r. przyjmowano obowiązujące do dzisiaj Prawo łowieckie, w art. 27 zapisano, że „podziału kraju na obwody łowieckie dokonuje właściwy wojewoda” – i tyle (przy reformie administracyjnej z 1999 roku wojewodę zastąpił sejmik). O tym, że pola, łąki i lasy mają jakiegoś swojego właściciela, ustawodawca zapomniał i przyznał myśliwym prawo polowania wszędzie.

Pierwsza batalia: rolnicy w sądzie i wyrok Trybunału (2011–2014)

Historia sądowej walki z takim modelem zaczyna się w listopadzie 2011 roku, kiedy Państwo B., małżeństwo rolników z Lubuskiego, uznali, iż ustanawiając obwód łowiecki na ich prywatnej nieruchomości, Sejmik Województwa naruszył ich prawo własności, gdyż faktycznie pozbawił ich władztwa nad nieruchomością na rzecz myśliwych. Wezwali Sejmik do wyłączenie ich nieruchomości z obwodu łowieckiego numer 47 i skierowali skargę na uchwałę Sejmiku do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W skardze podnosili, że Koło Łowieckie organizowało i nadal organizuje m.in. na terenie przedmiotowej nieruchomości polowania, wycina drzewa, myśliwi przyjeżdżają tam samochodami, parkują, przebywają, strzelają, puszczają psy, itd., prowadząc tzw. normalną gospodarkę łowiecką, określoną przez prawo łowieckie. Gospodarze nie mogli nawet przebywać fizycznie cały czas na swojej ziemi, gdyż groziło to utratą zdrowia (np. od pogryzienia przez psy myśliwskie) a nawet życia (w czasie polowań). Nie mogli zapraszać osób trzecich do wizyty na terenie nieruchomości w obawie o ich zdrowie i życie, gdyż myśliwi patrolowali ją uzbrojeni w broń palną.

myśliwy chce zabić

W czerwcu 2012 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę (II SA/Go 76/12). Sąd uznał, że zaskarżona uchwała Sejmiku co prawda ingeruje w treść prawa własności skarżących ale w zakresie dopuszczalnym przez obowiązujący porządek prawny. Według sądu, własność nigdy nie jest prawem nieograniczonym i nieprzekonywujące były twierdzenia, iż objęcie nieruchomości skarżących obwodem łowieckim uniemożliwia korzystanie z niej.

Historia mogłaby się tutaj zakończyć, ale Państwo B. na ten wyrok złożyli skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Powołali się m.in. na świeży wówczas wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 26 czerwca 2012 r. Chodziło o wyrok Herrmann przeciwko Niemcom, kolejny z serii i utrwalający dotychczasową linię orzeczniczą Trybunału: właściciel prywatnego terenu ma prawo nie wyrazić zgody na polowania.
Rozpatrując skargę kasacyjną w dniu 9 kwietnia 2013 r. NSA uznał, że zaistniała konieczność skierowania do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego dotyczącego zgodności z Konstytucją RP art. 26 i 27 prawa łowieckiego.

Trybunał Konstytucyjny wydał w tej sprawie wyrok w dniu 10 lipca 2014 r. (P 19/13). Art. 27 ustawy Prawo łowieckie został w całości uznany za niezgodny z ustawą zasadniczą. Oznaczało to właściwie, że wszystkie obwody łowieckie w Polsce są niezgodne z prawem. Trybunał Konstytucyjny nie bada jednak zgodności z prawem aktów prawa miejscowego (uchwał Sejmików) i nie może orzekać o ich nieważności – to jest zadanie dla sądów administracyjnych. Aby dać ustawodawcy czas na uregulowanie gospodarki łowieckiej na nowo, mimo uznania, że wyznaczanie obwodów łowieckich w art. 27 narusza Konstytucję, odroczono usunięcie tego przepisu z ustawy aż do 21 stycznia 2016 r.

Mimo iż miał na to aż 18 miesięcy, Sejm nie dokonał w tym czasie żadnych zmian w przepisach. To spowodowało, że ostatecznie w styczniu 2016 r. podstawa prawna dla wszystkich dotychczasowych uchwał sejmików, w których określano granice obwodów łowieckich w całej Polsce, na dobre zniknęła z polskiego porządku prawnego. 23 stycznia 2016 r. w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł Ewy Siedleckiej pod znaczącym tytułem „Koniec polowań na prywatnej ziemi”.

Historia Państwa B. zakończyła się pozytywnie, zaraz po wyroku Trybunału Konstytucyjnego NSA podjął zawieszone wcześniej postępowanie i już w grudniu 2014 r. wydał wyrok po myśli skarżących. Sąd stwierdził, że wskazane działki nie wchodzą w skład obwodu łowieckiego (II OSK 2311/14).

Natomiast inni właściciele gruntów, w tym nasze stowarzyszenie, musieli czekać do roku 2016. W maju 2016 r. złożyliśmy skargę na uchwałę Sejmiku Województwa Łódzkiego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi. Wskazaliśmy, iż jako organizacja ekologiczna, której jednym z celów statutowych jest humanitarna ochrona zwierząt, nie możemy zgodzić się na zabijanie zwierząt na należącym do stowarzyszenia terenie – 4,5-hektarowym kawałku lasu w okolicach Przedborza. Należał on wówczas do obwodu łowieckiego nr 315, które został wydzierżawiony Kołu Łowieckiemu „Leśnik” – zabijało ono głównie sarny, również w formie polowań zbiorowych. W skardze wskazaliśmy brak istniejącej podstawy prawnej dla uchwały Sejmiku z 2009 roku.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi

Efekt domina – 150 wyroków i pozorna reforma (2016–2018)

Przełomowy dla nas wyrok zapadł 2 grudnia 2016 r. (II SA/Łd 398/16). W tym samym czasie analogiczne wyroki zapadły również w sądach w Gliwicach, Gorzowie Wlkp. i Olsztynie. Te pierwsze cztery wyroki ukształtowały potem dalsze orzecznictwo. Sądy nie miały wątpliwości, że obwody łowieckie tworzone na podstawie nieistniejącego (uchylonego przez TK) przepisu - muszą być unieważniane. Jednak sądy z reguły wyłączały z obwodu łowieckiego jedynie nieruchomości skarżących. Tylko w kilku miejscach sądy anulowały utworzenie całego obwodu, argumentując, że stanowi on obszar ciągły i wyrok nie może tworzyć w nim „eksklaw” wyłączonych z gospodarki łowieckiej. W ten sposób ostatecznie zniknęły wtedy dwa całe obwody łowieckie w woj. lubuskim, trzy w woj. śląskim i dwa w woj. zachodniopomorskim.

Okazało się, że dobry przykład, który daliśmy, poskutkował setkami podobnych spraw w całej Polsce. To przede wszystkim rolnicy chcieli „wyzwolić swoje ziemie spod władztwa myśliwych”, ale zgłaszały się do nas również inne osoby - nieakceptujące zabijania zwierząt z powodów światopoglądowych. Otrzymywaliśmy tygodniowo dziesiątki maili i telefonów z prośbą o pomoc w sformułowaniu skargi do sądu administracyjnego. To wtedy uruchomiliśmy pierwszą wersję strony zakazpolowania.pl.

Ostatecznie zapadło 150 wyroków. Przypadków wyłączenia nieruchomości z obwodów było jednak więcej, gdyż niektóre sejmiki po otrzymaniu skargi do sądu same anulowały swoje wcześniejsze uchwały, bez drogi sądowej, a w niektórych przypadkach sądy pod jedną sygnaturą łączyły skargi od kilku różnych właścicieli.

W Sejmie nową ustawę Prawo łowieckie udało się przyjąć dopiero w 2018 roku. W miejscu uchylonego przez Trybunał Konstytucyjny artykułu 27, mówiącego o tym, że „podziału na obwody łowieckie oraz zmiany granic tych obwodów dokonuje w obrębie województwa właściwy sejmik województwa, w drodze uchwały” wprowadzono nowy artykuł 27, mówiący o tym, że…. „podziału na obwody łowieckie a także zmiany granic obwodu dokonuje w obrębie województwa sejmik województwa, w drodze uchwały”. Tak, to nie żart. Należy jednak uczciwie przyznać, że autorzy ustawy tym razem dopisali w art. 27 punkt, mówiący o tym, że „do projektu uchwały sejmiku każdy właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości objętej projektem może wnieść uwagi”. Zważywszy na fakt, że właściwie każdy obywatel może wnosić uwagi do różnych projektów aktów prawnych (nazywa się to „konsultacje publiczne”), to chyba tę nowelizację można jednak uznać za żart i wręcz zakpienie z wyroku Trybunału.

Kpiną z zasad demokratycznego państwa prawa były też kolejne losy przepisu, zobowiązującego sejmiki do wydania nowych uchwał ustanawiających granice obwodów łowieckich. Pierwotnie w przepisach przejściowych ustawodawca wyznaczył ten termin na 31 marca 2020 r. zaznaczając, że dotychczasowe obwody do tego czasu „zachowują ważność” (pomimo, że ich nieważność orzekł już Trybunał w 2014 roku!). Następnie jednak tzw. lex Ardanowski z 20 grudnia 2019 r. zmienił wstecznie dawną ustawę nowelizującą, wydłużając ten termin - tym razem do 31 marca 2021 r. Tuż przed jego upływem rzutem na taśmę Sejm przyjął specustawę (Andrzej Duda podpisał ją 30 marca), której treść ograniczała się do kolejnej zmiany dawnych przepisów wprowadzających, tak aby znowu „przedłużyć ważność” unieważnionych obwodów łowieckich - tym razem do 31 marca 2022 r. Właściwie można by w ten sposób opóźniać efekty wyroku TK z 2014 roku w nieskończoność. W końcu wszystkim sejmikom udało się zdążyć z podjęciem nowych uchwał.

Nowe obwody, stare problemy (2019–2022)

W całej Polsce wyznaczono więc nowe obwody łowieckie, oczywiście ponownie bez oglądania się na strukturę własności przeznaczanych dla łowiectwa lasów, pól i łąk. Ustawa łaskawie pozwalała właścicielom nieruchomości składać „uwagi” do projektu uchwały, pod warunkiem, że zdążyli to zrobić w ciągu 21 dni od momentu wyłożenia projektu w urzędzie marszałkowskim, przy założeniu, że w ogóle o tym procesie się dowiedzieli. Złożono ponad 500 takich uwag… żadna nie została uwzględniona.

Wśród 500 złożonych uwag, znalazła się też ta złożona przez nasze stowarzyszenie - do uchwały Sejmiku Województwa Łódzkiego, dotycząca należącego do nas lasu, który teraz ponownie znalazł się w obwodzie łowieckim (tym razem mającym numer 288). Lasu, w którym od grudnia 2016 roku zwierzęta były bezpieczne. Lasu, o którym sąd w uzasadnieniu ówczesnego wyroku napisał, że „wykorzystywanie nieruchomości do organizowania i prowadzenia polowań na zwierzęta jest fundamentalnie niezgodne z celami i wartościami, do realizacji których Stowarzyszenie zostało powołane”. Sejmik Województwa Łódzkiego nie uwzględnił naszej „uwagi” (a właściwie: dramatycznej prośby o to, żeby nie zmuszać organizacji mającej w statucie ochronę zwierząt, do tolerowania ich zabijania na swoim terenie). Skarga na tę uchwałę, złożona do sądu administracyjnego, została w dniu 7 lipca 2022 odrzucona (II SA/Łd 17/22). Sąd uznał, że nie wskazaliśmy żadnych „szczególnych właściwości nieruchomości lub prowadzonej na niej działalności”, które byłyby nie do pogodzenia z prowadzeniem tam gospodarki łowieckiej. Tymczasem przecież to nie „właściwości” naszego lasu są nie do pogodzenia z możliwością zabijania tam zwierząt, tylko przekonania moralne osób tworzących stowarzyszenie, które znajdują potwierdzenie w celach statutowych osoby prawnej.

W tym miejscu należy wspomnieć, że od 2018 roku prawo umożliwia osobom, które nie zgadzają się na zabijanie zwierząt, na ustanowienie na swoim terenie „zakazu polowania” (jednak bez wyłączania terenu z obwodu łowieckiego), ale przepis ten dotyczy wyłącznie osób fizycznych, a nie prawnych. Stowarzyszenie nie ma więc w ogóle możliwości złożenia takiego wniosku.

Skarga kasacyjna i walka o zmiany w prawie (2023–2025)

Wyrok WSA z lipca 2022 roku zaskarżyliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Po 3 latach oczekiwania na wokandę, wreszcie wyznaczono termin rozpoznania sprawy I OSK 2076/22 – 7 października 2025 r. Nie będzie to pierwszy wyrok NSA w sprawie dotyczącej obwodów łowieckich wyznaczonych według nowych przepisów. Wcześniej sąd odrzucił już skargę indywidualnych rolników oraz spółki (czyli osoby prawnej, nie mającej możliwości zakazania polowania oświadczeniem przed starostą). W tamtych sprawach właściciele poskarżyli się na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie sprawa jest zarejestrowana (Euro-Farming przeciwko Polsce), Polska została wezwana w listopadzie 2022 r. do złożenia wyjaśnień, których najprawdopodobniej nie udzieliła. Sprawa oczekuje na rozpatrzenie przez ETPCz. Teraz dochodzi jednak jeszcze aspekt światopoglądowy – zostało naruszone nie tylko samo prawo własności, ale też prawo stowarzyszenia i jego członków do życia zgodnie z wyznawanymi wartościami (statut zakłada, że „wszystkie zwierzęta są istotami czującymi i człowiek jest im winien troskę i szacunek”).

wokanda w NSA - wyłączenie sędziego Kiczki

Jeszcze zanim sąd zajął się naszą skargą merytorycznie, pojawiło się kolejne wyzwanie. Monopol na zabijanie dzikich zwierząt w formie polowania mają wyłącznie członkowie jednej quasi-rządowej organizacji - Polskiego Związku Łowieckiego (oraz ewentualnie zagraniczni turyści). Obywatel nie ma jednak możliwości dowiedzieć się oficjalnie, kto z osób podejmujących najważniejsze decyzje w państwie (posłów, ministrów) jest członkiem PZŁ. Tak samo w sprawach związanych z ewentualnym naruszeniem prawa przez myśliwych (np. niewłaściwe oznakowanie polowania, niebezpieczne sytuacja z użyciem broni, polowanie zbyt blisko zabudowań itp.), nie wiemy, czy policjant, prokurator albo sędzia zajmujący się takim zgłoszeniem, sam nie jest myśliwym. W przypadku naszej skargi kasacyjnej, nazwisko jednego spośród trzech sędziów wyznaczonych do jej rozpoznania znaleźliśmy na zamieszczonej w Internecie liście członków koła łowieckiego „Sokół” w Wieruszowie (sędzia pochodzi z tej okolicy). Oczywiście mogła być to tylko zbieżność nazwisk, ale nie mieliśmy jednak możliwości tego zweryfikować. Nasz wniosek o wyłączenie tego sędziego został jednak uznany (sędzia potwierdził członkostwo w PZŁ).

A jaką decyzję dotyczącą meritum skargi podejmie ostatecznie sąd – przekonamy się 7 października i uzupełnimy wówczas informację na tej stronie.

co dalej z polowaniami w lesie Źródeł? rozstrzygnie NSA 7 października 2025