Szwecja: maleje liczba myśliwych i spada popularność łowiectwa
Coraz mniej myśliwych w Szwecji
Statystyki pokazują wyraźny spadek liczby osób wykupujących państwową licencję myśliwską (tzw. jaktkort) uprawniającą do polowania. Jak podaje szwedzki tygodnik „Land”, w sezonie łowieckim 2024/25 zarejestrowano tylko 260 047 myśliwych, najmniej od dekady. Dla porównania, 10 lat wcześniej (2014/15) było ich ok. 287 tys., a rekordowy pod tym względem był sezon 2005/06, kiedy odnotowano aż 304 194 wydane karty łowieckie. Oznacza to spadek o około 15% w ciągu dwóch dekad, a tendencja spadkowa tylko przyspieszyła po pandemii w 2020 r. Obecny sezon potwierdza dalszy spadek zainteresowania łowiectwem w Szwecji.
Przyczyny spadku popularności łowiectwa
Szwedzki Ogólnokrajowy Związek Myśliwych Svenska Jägareförbundet (zrzesza około 50% szwedzkich myśliwych, przynależność jest dobrowolna) ostrzega, że coraz mniejsza liczba myśliwych może w dłuższej perspektywie oznaczać więcej szkód wyrządzanych przez dzikie zwierzęta w uprawach albo więcej wypadków drogowych z udziałem zwierząt.
Zmniejszające się zainteresowanie polowaniami w Szwecji – kraju uchodzącym dotąd za bastion myślistwa z liberalnymi przepisami – wynika z szeregu czynników społecznych, ekonomicznych i środowiskowych:
- Zmiany społeczne i kulturowe. Szwedzkie społeczeństwo staje się coraz bardziej zurbanizowane, a więź ludzi z tradycją myśliwską słabnie. Mniej osób wychowuje się na wsi, gdzie polowanie było w przeszłości częścią życia. Współcześni ludzie mają już jednak krytyczny stosunek do zabijania zwierząt. W nowoczesnym, proekologicznym dyskursie polowania budzą rosnący dyskomfort moralny. Strzelanie do dzikich zwierząt jawi się jako nieuzasadniona rozrywka - szczególnie gdy nagłaśniane są wypadki na polowaniach czy przypadki okrucieństwa wobec zwierząt. Młodsze pokolenie Szwedów częściej postrzega myślistwo jako nieakceptowalne; nawet jeśli cenią oni kontakt z naturą, wybierają inne formy aktywności (np. obserwację przyrody) zamiast polowań. W efekcie średni wiek szwedzkich myśliwych obniża się – starsi odchodzą, a dopływ nowych adeptów tego nie rekompensuje.
- Czynniki ekonomiczne. Polowanie staje się zajęciem wymagającym coraz większych nakładów finansowych. Wzrosły m.in. koszty dzierżawy obwodów łowieckich – w Szwecji to właściciele ziemi (a nie jak w Polsce – władze za ich plecami) wynajmują prawa do polowania kołom łowieckim. Niektóre koła łowieckie płacą rocznie nawet 75 koron za hektar (ok. 30 zł) tenuty. Przy obwodach liczących wiele tysięcy hektarów oznacza to bardzo wysokie sumy. Do tego dochodzą wydatki na ekwipunek, broń, amunicję, szkolenie psów, paliwo na dojazdy itp. Dla młodszych myśliwych hobby to okazuje się zbyt kosztowne.
- Spadek populacji dzikich zwierząt. Jednym z najbardziej bezpośrednich powodów spadku aktywności myśliwych jest zmniejszenie się populacji zwierząt, na które tradycyjnie polowano. W szczególności dotyczy to łosia – jego populacja zmalała o ponad 23% w ciągu ostatniej dekady, a w niektórych regionach spadki sięgają 40%. Po ostatnim sezonie w całym kraju pozostało zaledwie ok. 200 tys. łosi (w Polsce według oficjalnych danych żyje ok. 40 tys. łosi, myśliwi nie mogą na nie polować od 2001 roku). Główną przyczyną są wcześniejsze wysokie odstrzały oraz zmiany w siedliskach. Wielu Szwedów polowało niemal wyłącznie na łosie i gdy tych zaczęło brakować, znaleźli sobie inne hobby. „Polowanie traci sens, gdy siedzi się tygodniami w lesie nie widząc ani jednego łosia” - narzekają myśliwi. Dotyczy to również innych zwierząt i ptaków - zmiany środowiskowe (np. intensyfikacja rolnictwa, zmniejszenie bioróżnorodności) powodują spadek liczebności zająców, cietrzewi, kuropatw i innej „drobnej zwierzyny”.
- Drapieżniki doskonale zastąpiły myśliwych. W ostatnich latach wzrosła populacja dużych drapieżników w Szwecji - przede wszystkim wilka, a lokalnie też rysia i niedźwiedzia. Wilki naturalnie regulują wielkość i kondycję populacji łosi i dzików, a dodatkowo uniemożliwiają myśliwym korzystanie z psów dotychczas puszczanych luzem w lesie. Mimo że dla ekologów i większości opinii publicznej jest to argument, by ograniczać polowania, skoro “przyrodę regulują naturalne drapieżniki”, dla myśliwych przeciwnie - sami chcą polować na wilki, rysie i rosomaki. Pojawiają się przypadki nielegalnego odstrzału wilków.

Więcej cudzoziemców wśród myśliwych
Ciekawe zjawisko to rosnący udział obcokrajowców w szwedzkich polowaniach. Choć ogólna liczba myśliwych maleje, odsetek zagranicznych posiadaczy jaktkort jest dziś wyższy niż dwie dekady temu. W połowie lat 2000. cudzoziemcy stanowili ok. 8% ogółu (24 428 obcokrajowców w sezonie 2005/06). Do 2015/16 liczba ta wzrosła do 29 177 osób, co stanowiło już ok. 10% wszystkich myśliwych. W ostatnich latach odnotowano również gwałtowany wzrost polowań komercyjnych (dla trofeów), w których uczestniczą cudzoziemcy. Dotyczy to zwłaszcza licencjonowanych odstrzałów wilków, rysi i niedźwiedzi, które są okresowo dopuszczalne decyzjami władz regionalnych. Chętnych do zabijania chronionych gatunków nie brakuje, także spoza Szwecji. Przykładowo w styczniu 2023 r. do licencjonowanego polowania na wilki zgłosiło się prawie 2800 myśliwych, w tym ponad 300 cudzoziemców. Z kolei do puli 200 rysi do odstrzału zarejestrowało się aż 13 000 myśliwych, z czego 300 to obywatele innych krajów. Szwedzkie rysie są wręcz reklamowane za granicą jako atrakcyjne trofea – zagraniczni łowcy mogą zabrać ze sobą skóry upolowanych kotów – pisze tygodnik rolniczy „Land Lantbruk och Skogsbruk”.
Płatne “safari” na niedźwiedzie również przyciągają klientów: biura podróży oferujące polowania komercyjne w Szwecji życzą sobie ok. 250 000 koron (równowartość 100 tys. zł!) za tygodniowy komercyjny odstrzał niedźwiedzia z gwarancją sukcesu, plus 45 000 koron opłaty za wywóz trofeum.
Trend spadkowy w całej Europie
Sytuacja w Szwecji pokazuje, że nawet w kraju o silnych tradycjach łowieckich i przyjaznych myśliwym regulacjach, rola myślistwa w społeczeństwie ulega zmianie. Z jednej strony ubywa chętnych do polowań, szczególnie wśród rodzimych mieszkańców wsi, z drugiej - rosną społeczne wątpliwości co do etycznej i ekologicznej strony tej działalności. Mimo powtarzanych w kółko przez myśliwych argumentów o „konieczności regulacji pogłowia zwierzyny”, coraz trudniej o społeczną akceptację dla zabijania dzikich zwierząt dla sportu czy trofeów. Trend spadkowy w liczbie myśliwych – widoczny także w innych krajach europejskich – wskazuje, że postępująca urbanizacja, zmiana wrażliwości społecznej oraz czynniki przyrodnicze mogą trwale ograniczyć znaczenie polowań.
zobacz inne artykuły:
- Społeczeństwo włoskie masowo sprzeciwia się polowaniom
- We Francji łowiectwo jest coraz mniej rozumiane i akceptowane